piątek, 30 kwietnia 2021

Katarzyna Wojasińska

Jako miłośnik prozy Andrzeja Sapkowskiego nie mogłem sobie odmówić obejrzenia musicalu wystawianego na deskach gdyńskiego Teatru Muzycznego. Spektakl był niezwykłym widowiskiem, z wieloma pomysłowymi rozwiązaniami, które bardzo przypadły mi do gustu. Niestety, najsłabszą częścią musicalu była... słabo zapadająca w ucho muzyka. Natomiast najmocniejszym akcentem była postać Yennefer z Vengerbergu grana przez Katarzynę Wojasińską. Jeśli miałbym odtworzyć w pamięci moje wyobrażanie tej postaci z czasów czytania opowiadań to byłby to strzał w dziesiątkę. Piękna, ale niepozorna... a tak naprawdę śmiertelnie niebezpieczna. Tak właśnie pokazała Yennefer Katarzyna Wojasińska w tym spektaklu. Dosłownie mistrzostwo!
Aktorka prócz występów na deskach teatru ma na swoim koncie także niewielką rolę w kultowym filmie "Skazany na bluesa".

środa, 28 kwietnia 2021

Alona Tal

Alona Tal to... w zasadzie u nas bardzo słabo znana aktorka. Jeśli ktoś ją kojarzy to pewnie z seriali "Veronica Mars" i "Nie z tego świata". Ja pierwszy raz zobaczyłem ją na ekranie w jednym z odcinków "Zaklinaczki duchów" i szczerze mówiąc wyjątkowo zapadła mi w pamięci nie tylko ze względu na urodę, ale takie pewne mikroskopijne niuansiki w grze aktorskiej, które sprawiają, że widać coś więcej niż tylko drugoplanowa rolę. Żeby nie być gołosłownym to przytoczę inny przykład. W takim sobie filmie "Z podniesionym czołem" totalnie epizodyczną, kilkunastosekundową rolę określoną w napisach jako "egzotyczna piękność" zagrała aktorka, której kompletnie nie znałem, ale jeden niewielki uśmiech zagrany w odpowiednim momencie sprawił, że skradła cały film Dwaynowi Johnsonowi. To była jej trzecia rólka filmowa. Osiem lat później rola agentki Marii Hill w cyklu Avengers przyniosła jej światową rozpoznawalność. Mowa oczywiście o Cobie Smulders. 
Czasami trzeba się kierować instynktem... a izraelskie kobiety potrafią zrobić w Hollywood oszołamiające kariery (Natalie Portman, Gal Gadot). Alona Tal nie jest w świetle wielkich jupiterów, ale mam nadzieję, że kiedyś przyjdzie jej dzień. 

Frida Öhrn

Klucz doboru mojej kolekcji to przede wszystkim emocje i wspomnienia. Nie ma w niej zbyt wielu autografów, które mam tylko dlatego, że mam. 
Najnowsza pozycja w mojej kolekcji to autograf szwedzkiej piosenkarki Fridy Öhrn, która razem z zespołem Oh Laura w 2008 roku wygrała bursztynowego słowika na Sopot Festival wykonując piosenkę "Release me". Niestety, to rewelacyjne wykonanie (dużo lepsze niż teledyskowe) zniknęło z pewnego popularnego serwisu zawierającego wideo i dostępna pozostała tylko okropna wersja z ekranu telewizora kręcona przez kogoś kamerą. Wydaje mi się, że gdzieś zachowałem przydasia z lepszą wersją. Jak znajdę to tu wrzucę, bo naprawdę trzeba to usłyszeć.  
Frida ma fajny, silny głos z charakterystyczną delikatną chrypką i trochę szkoda, że nie słychać jej w główny polskich stacjach radiowych, które wolą karmić nas sieczką wybraną przez uprzywilejowanych. Tak rzadko pojawia się tam coś co jest wartościowe, ale nie miało szans by szturmem przebić się do światowego mainstreamu. 
Wysłałem trzy zdjęcia i w trakcie podpisywania drugiego chyba wypisał się cienki marker, bo na pierwsze litery nałożony jest nowy, grubszy i zamiast pełnego czytelnego podpisu jest nieczytelny. Uwielbiam takie smaczki (kilka razy zdarzyło mi się, że widać dwa podejścia do dedykacji i autografu).
Dostałem też krótki miły list, co oczywiście zawsze cieszy nie mniej niż sam autograf. 

sobota, 24 kwietnia 2021

Co najbardziej boli kolekcjonera?

Od dawna obserwuję zachowania kolekcjonerów autografów tak w polskim, jak i może przede wszystkim w zagranicznym środowisku.
Jest jedna rzecz, która sprawia, że wylewa się cała gama uczuć od wściekłości przez niedowierzanie do wyparcia. To wiadomość, że ich autograf jest nie jest prawdziwym autografem gwiazdy. 

Ze wszystkich uczuć mimo wszystko najlepsza jest wściekłość, bo pozwala na szybkie rozładowanie emocji. Niedowierzanie i wyparcie tylko przeciągają ból. Oczywiście część kolekcjonerów wolałaby nigdy nie dowiedzieć się, że ich autografy są fałszywe. Pamiętacie scenę z filmu Matrix, gdy Cypher zdradza bohaterów w zamian za obietnicę powrotu do kapsuły na polu i ułudę prawdziwego życia?
Oczywiście można i tak, ale czy fałszywa kolekcja to nadal kolekcja? 
Czasami jest tak, że posiadacz fałszywki zaciekle jej broni wyszukując wszelkich, nawet najbardziej naciąganych argumentów. Pół biedy jak fałszywka jest dobra, ale z reguły jest tak, że to ordynarna podróbka.

Przypominam o certyfikatach... większość z nich jest całkowicie bezwartościowa.
Pamiętajcie, że rynek falsyfikatów jest ogromny... naprawdę OGROMNY. Szacuje się, że nawet 90% autografów oferowanych na ebay'u to podróbki. Weźmy np. autograf Harrisona Forda, który normalnie kosztuje od 750 do 1200 dolarów. Jakie jest prawdopodobieństwo, że ktoś wystawi taki za 90 lub 250 dolarów? Naprawdę trzeba być skrajnie naiwnym, by uwierzyć, że takie szczęście przytrafiło się akurat nam i po niezwykle okazyjnej cenie kupiliśmy wymarzony autograf.

Czy ślepy mógłby się wypowiadać o kolorach? Ja też to przeżyłem, choć tylko jeden raz. Naciąłem się na autografie Riza Ahmeda. Trzymam go do dziś, by przypominał mi, że pokora to jedna z cech niezbędnych u kolekcjonera. 
 
  

piątek, 23 kwietnia 2021

Susan Sarandon

Ile trzeba czekać na autograf? Znam przypadek, gdy kolekcjoner otrzymał list zwrotny po 14 latach! Dlatego nigdy nie warto tracić nadziei. 
Wysyłając list do Susan Sarandon wiedziałem, że trzeba być cierpliwym, bo czas oczekiwania to z reguły dłużej niż rok. Ja czekałem dwa lata i bez wątpienia warto było. To jedna z nielicznych gwiazd wielkiego formatu, która od czasu do czasu sama podpisuje korespondencję dla fanów jej aktorstwa.  
A jest co podziwiać, bo trudno zapomnieć o rolach w takich filmach jak "Thelma i Louise", "Klient", "Olej Lorenza", czy "Przed egzekucją" (co ciekawe, w retrospekcji rolę jej postaci zagrała jej własna córka - Eva Amurri).  
Susan to druga z aktorek nagrodzonych Oscarem z trzech w mojej dotychczasowej kolekcji i jak dotąd jedyna, której autograf zdobyłem listownie. 


czwartek, 22 kwietnia 2021

Jerzy Stuhr

Nawet nie będę się podejmował przedstawiania choćby wybranej filmografii jednego z najwybitniejszych polskich aktorów ostatniego półwiecza. Świetnie odnajdował się tak w komediach, jak i w dramatach, ale... aż strach to napisać... doskonałe kreacje aktorskie i tak zostały przyćmione rolą pewnego irytującego oraz niemożliwie gadatliwego osła w czterech częściach Shreka. 
Kilka postów temu pisałem, że klasyczni aktorzy potrafią zadziwić swoją rolą w dubbingu i mnie Jerzy Stuhr po prostu oczarował, ale wcale nie tak bardzo rolą osła co absolutnie świetnym, wręcz genialnym wcieleniem się w smoka Mushu, który bierze pod opiekę Mulan i próbuje (czasami wyjątkowo nieudolnie) uchronić ją przed tarapatami. 
Żeby taka rola przyćmiła te z Seksmisji, Kilerów, Kingsajzu, Dekalogu X, Obywatela, 19. Południka...   
Trudno uwierzyć... a jednak!

Jane Seymour

Aż nie wiem co napisać.
Jane Seymour... ta Jane Seymour. Dziewczyna Bonda, dr Quinn, Serina, Cathy Ames... Gwiazda seriali i filmów kinowych, kobieta o ponadprzeciętnej urodzie, którą czas traktuje bardzo łaskawie.
Gdy pierwszy raz zobaczyłem Jane na ekranie telewizora w serialu "Wojna i pamięć" była już gwiazdą wielkiego formatu ze Złotym Globem na koncie za rolę w serialu "Na wschód od Edenu" oraz Saturnem za "Gdzieś w czasie". Kontynuacja "Wichrów wojny" przyniosła jej kolejną nominację do Złotego Globu, ale tym razem bez statuetki. Co się odwlecze to nie uciecze i osiem lat później znów wygrywa, tym razem dzięki roli Michaeli Quinn. Stupięćdziesięcioodcinkowy serial zyskał status kultowego, choć dziś jest już nieco pokryty patyną czasu (tak samo jak np. "Północ-Południe").
Bardzo zleżało mi na autografie na zdjęciu z sesji wykonanej na pokładzie krążownika HMS Belfast w sierpniu 1989 roku. Udało się!

To chyba jedna z charakterystycznych cech mojego kolekcjonerskiego hobby, że o każdym, dosłownie każdym posiadanym autografie mógłbym rozmawiać godzinami. Mieć autograf to tylko wierzchołek góry lodowej pod którym kryje się cała reszta, czyli emocje, wspomnienia, a także droga, jaka doprowadziła do tego, że znalazł się u mnie. 

środa, 21 kwietnia 2021

Melani García

Teraz trochę mniejsza postać. Dosłownie i w przenośni ;) 
Od dawna oglądam konkursy Eurowizji i zawsze trafi się jakaś fajna piosenka. Przeważnie jest tak, że ta piosenka nie wygrywa (konkurs rządzi się swoimi prawami), choć w 2006 roku przeżyłem zaskoczenie, gdy mój faworyt, fińska grupa Lordi wygrała piosenką "Hard Rock Hallelujah". 
Konkurs dla dzieci obejrzałem pierwszy raz, gdy odbył się w Polsce i co by nie mówić było chyba więcej fajnych piosenek niż w tym dla dorosłych.
Moją uwagę przykuł sopranowy głos reprezentantki Hiszpanii. Do tego sama piosenka "Marte" naprawdę wpadała w ucho. Kto wie na kogo wyrośnie ta filigranowa, zdolna nastolatka. Może kiedyś będzie dużo bardziej znana niż Marta Sánchez? 
W każdym razie podjąłem próbę zdobycia autografu i... udało się :)  


Olivia Vivian

Interesując się pracą kaskaderów trafiłem na postać Jessie Graff, a to z kolei sprawiło, że zainteresowałem się programami Ninja Warrior. Nasz polski jest jeszcze bardzo daleko z tyłu za amerykańskim czy... australijskim. Gwiazdą tego drugiego jest Olivia Vivian - była gimnastyczka, reprezentantka Australii na olimpiadzie w 2008 roku w Pekinie i srebrna medalistka Igrzysk Brytyjskiej Wspólnoty Narodów w drużynie w 2014 roku.
Tu już nawet nie chodzi o to, że jest niewiarygodnie sprawna i jako jedyna przez dwa lata z rzędu przechodziła do wielkiego finału (jest jedną z czterech kobiet na świecie, które zaliczają w całości tory o najwyższym stopniu trudności), ale o styl w jakim to robi. Olivia dzięki swojej niewiarygodnej gibkości podniosła zawody Ninja Warrior do rangi show. Jeśli ktoś nie wierzy to niech zobaczy w jaki sposób pokonuje ścianę. Dla niej to widowisko, przy którym sama świetnie się bawi. 

Nie ukrywam, że zdobycie autografu było sporym wyzwaniem, ale udało się na czas wysłać list do jednej z siłowni w Stanach Zjednoczonych, w której przygotowywała się do zawodów. Prócz autografów dostałem krótki, miły list. 

wtorek, 20 kwietnia 2021

Jackie Chan

Pewnie dla młodego pokolenia to ktoś z minionej epoki, ale ja... ja wychowałem się na filmach z Jackie Chanem.  
Niesamowity człowiek! Nie korzystał z dublerów, sam robił sceny kaskaderskie (podczas kręcenia "Zbroi bogów" doznał pęknięcia podstawy czaszki). Nie wiem czy ktoś potrafiłby zliczyć wszystkie kości, które Jackie połamał na planie filmowym. 
Ja najbardziej doceniam to, że w zasadzie stworzył, a przynajmniej spopularyzował nowy rodzaj rozrywki oferując komedię z elementami sztuk walki. Nie każdy lubi taki mix, ale ja bardzo. 
Hollywood też przyniosło niezapomniane kreacje takie jak "Kowboj z Szanghaju", "Godziny szczytu", czy w końcu "Zakazane królestwo", gdzie stworzył świetny duet z Jetem Li. 
W sumie zagrał w tak wielu filmach, że w Wikipedii jego filmografia to osobne hasło :) 
W 2016 roku ukoronowaniem jego ponad 50-letniej pracy aktorskiej był honorowy Oscar za wybitne osiągnięcia i za całokształt twórczości. 

Anna Popplewell

Aż trudno uwierzyć, że Anna Popplewell ma już 32 lata :O . 
Gdy zaczynała karierę sądziłem, że może być następną Scarlett Johansson, ale chyba zabrakło takiego wejścia z przytupem, jakim dla drugiej wspomnianej aktorki była rola w "Zaklinaczu koni" u boku Roberta Redforda. 
Anna pojawiła się w mniejszych rolach m.in. w "Mansfield Park" i w "Dziewczynie z perłą" (kolejna świetna rola Scarlett). Potem przyszedł wielki sukces, czyli rola Zuzanny w "Opowieściach z Narni". Przepustka do wielkiego świata, która niestety trochę zaszufladkowała tę uroczą, młodą aktorkę. 
Nie wiem ile w późniejszej karierze aktorki było następstwem wyrytego wizerunku Zuzanny, a ile celowych działań wynikających być może z unikania podążania drogą donikąd (ileż to młodych gwiazd zeszło na zła ścieżkę), ale postanowiła zejść z piedestału i skończyć studia na Oxfordzie, a potem poszła troszkę w stronę seriali ("Nastoletnia Maria Stuart", "Halo 4").
Ważne jest jednak to, że pozostała miła dla fanów i dzięki temu, że jej sława nie jest w blasku fleszy, ma czas by sama czytać i odpisywać na korespondencję, która niewątpliwe nadal wylewa się ze skrzynki pocztowej. 
Oprócz podpisanych zdjęć dostałem też krótki, miły liścik. Muszę przyznać, że Anna ma piękny, klasyczny charakter pisma, a jej podpis - tylko pozornie wyglądający na niedbały - jest niesamowity sam w sobie. Dla kolekcjonera autografów prawdziwa perła. Czyli jednak... dziewczyna z perłą!

poniedziałek, 19 kwietnia 2021

Julia Kołakowska-Bytner

Moje oczarowanie aktorstwem dubbingowym zaczęło mniej więcej w czasie, gdy Natalia Litwin rozpoczęła swój fenomenalny projekt, którego rezultatem był kanał na YouTube "Widzę głosy".  
Trochę w tym wszystkim pomagały dzieciaki, przy których nie sposób było nie mieć kontaktu z polskimi ścieżkami dźwiękowymi w bajkach i filmach. Wtedy uświadomiłem sobie, że polski dubbing jest już naprawdę na bardzo wysokim poziomie i wśród aktorek oraz aktorów dubbingowych są gwiazdy dużego formatu. Jeszcze ciekawsze było odkrywanie, że zetknąłem się z nimi już wcześniej, albo że klasyczni aktorzy filmowi mieli ciekawe epizody w dubbingu.

Moja kolekcja autografów aktorek i aktorów dubbingowych jest już bardzo obszerna, ale zacznę od Julii Kołakowskiej-Bytner. Palec mnie rozbolał od kręcenia rolką w myszce by w dubbingopedii przewinąć pełną listę ról Pani Julii. Spośród tych wszystkich ról jest jedna którą pokochać mogą tak młodzi jak i starsi, bo chyba nikt nie potrafi wyjaśnić fenomenu My Little Pony ;) 
Oczywiście Pani Julia to głos Pinkie Pie... i to jaki głos! 

Dodam jeszcze, że - prócz autografów - moja rodzina została zaszczycona przepięknym, ciepłym listem. Najpiękniejszym jaki dotychczas otrzymałem w czasie swojej kolekcjonerskiej przygody. 

Brigitte Bardot

Brigitte Bardot zakończyła swoją karierę aktorską zanim się urodziłem :) 
A jednak nadal pozostaje symbolem swoich czasów. Z młodości pamiętam jej kreacje w "Gdyby Don Juan był kobietą", " I Bóg stworzył kobietę" oraz z ról w filmach z niezwykle popularnym Alainem Delonem "Sławne miłości" i "Trzy kroki w szaleństwo".

Postać tak samo kontrowersyjna co niezwykła, ale przede wszystkim jedna z największych gwiazd kina europejskiego. 

Jodie Foster

Trzeba sobie zdawać sprawę, że listowne zdobycie autografu znanej aktorki lub znanego aktora graniczy z cudem. Na dobrą sprawę nie warto sobie robić nadziei. Jeśli w ogóle dostaniecie odpowiedź i jeśli w ogóle będzie w niej autograf to z prawdopodobieństwem bliskim jedności będzie to pre-print, secretarial, albo autopen. Ten ostatni to jeszcze coś ciekawego. Reszta bez jakiekolwiek wartości dla kolekcjonera.
Jeśli bardzo chcemy mieć autograf kogoś z górnej półki pozostaje kupno. 

DUŻYMI LITERAMI PRZESTRZEGAM PRZED ZAKUPAMI TYPU "NIEZWYKŁA OKAZJA".

W 99,99% nie ma czegoś takiego jak niezwykła okazja! 
Autograf znanej osoby kosztuje i to całkiem sporo. Jeśli jest zbyt tani to choćby miał tysiąc certyfikatów, niech zapali Wam się czerwona lamka ostrzegawcza!
A skoro już wspomniałem o certyfikatach... poświęcę im jakiś post w przyszłości.
Większość z nich jest całkowicie bezwartościowa. Na palcach jednej ręki można policzyć te, które dają wystarczająco dużą gwarancję na to, że autograf jest oryginalny. Do czołówki należą niewątpliwe Beckett Authentication Services (BAS) i PSA/DNA.  
Praktycznie 100% pewność można mieć, gdy mamy certyfikat Beckett Witnessed, bowiem oznacza to, że podpis został złożony w obecności przedstawiciela chyba obecnie najbardziej renomowanego serwisu grafologicznego.  
No i dobrnąłem do brzegu moich wywodów :)  

Jodie Foster... gwiazda wielkiego kalibru, absolutnie poza zasięgiem korespondencyjnego kolekcjonera. 
Dlatego kupiłem jej autograf przy okazji innych zakupów w USA. Cenę mogę uznać za okazyjną (efekt łączonych zakupów) bo skończyło się zaledwie na 60 dolarach i to w czasie, gdy kurs dolara był naprawdę niski.  Autograf był z certyfikatem Beckett Authenticated. Lepszego nigdy nie oczekiwałbym. 
Jodie to pierwsza z trzech laureatek Oscara w mojej kolekcji. 

John Nettles

Pora na pierwszego faceta. Od razu jadę w klimat retro :) 
"Bergerac" pozostaje w cieniu takich kultowych seriali kryminalnych jak "Columbo", czy "Poirot", ale w latach 80. ubiegłego wieku był u nas bardzo popularny. Detektywistyczne perypetie sierżanta Jima Bergeraca na leżącej u wybrzeży Francji wyspie Jersey (brytyjskie terytorium zależne) przyciągały do telewizorów tak starszych jak i młodszych. No i ten kultowy, przepiękny burgundowy Triumph Roadster z 1947 roku :) 
Trudno w to uwierzyć, ale ten serial emitowano przez 10 lat!

Chloe Bruce

Tym razem ktoś z pogranicza świata sportu i filmu. Mistrzyni tangsudo, kaskaderka i aktorka Chloe Bruce. Sławę zapewniło jej pobicie rekordu Guinnessa w liczbie wysokich kopnięć na czas. Po wykonaniu 238 kopnięć w ciągu jednej minuty okrzyknięto ja prawdziwą Chun Li. Jeśli ktoś nie kojarzy to chodzi o postać z kultowej gry Street Fighter II (choć dziś ze względu na uderzające podobieństwo atletycznej sylwetki ten przydomek przylgnął do chińskiej lekarki i cosplayerki Yuan Herong). Potem pobiła jeszcze dwa następne rekordy Guinnessa związane ze sztukami walki.
Ma na swoim koncie kilka drobnych aktorskich ról w z reguły mało znanych filmach (jeśli nie liczyć statystowania w "Harry Potter i insygnia śmierci"). Na światło dzienne wypłynęła dzięki siódmej części Gwiezdnych Wojen, gdzie była trenerką i dublerka Daisy Ridley. Jako kaskaderka ma także swój udział w obu "Wonder woman" i "Blade Runner 2049" (gdzie była dublerką Sylvii Hoeks). Lista kaskaderskich osiągnięć tej niewiarygodnie wysportowanej dziewczyny jest dłuższa.
Zdobycie autografu jest wyjątkowo proste, bo można go zakupić na stronie internetowej. Niestety, koszty wysyłki potroją wydatki, więc fajnie jeśli macie kogoś mieszkającego w Wielkiej Brytanii. Kogoś kogo można byłoby wykorzystać jako hub do magazynowania kupionych autografów, a który dostarczy je Wam gdy odwiedzi Polskę.    


niedziela, 18 kwietnia 2021

Clara Lago

Kino inne niż z Hollywood lub nasze rodzime to coś co nieczęsto przebija się do osób spoza kręgu kinomaniaków. A przecież każdy kraj ma swoje własne gwiazdy. W Hiszpanii jest nią z pewnością Clara Lago. Jeśli nie mieliście okazji obejrzeć jej w takich produkcjach jak "La Cara Oculta", "Na końcu tunelu" lub "Orbiter 9" to polecam nadrobić tę zaległość. Clara to jedna z trzech hiszpańskich aktorek, których autografy to marzenie w mojej kolekcji. Czyli mam już 33,(3)% sukcesu :).

Samantha Fox

Samantha Fox to kobieta kojarzona głównie jako symbol seksu lat 80. Na pierwszym planie zawsze był jej wielki biust, a jakby na drugi plan schodziło to, że naprawdę potrafiła śpiewać i miała w swoim dorobku więcej dobrych piosenek niż tylko osłuchane "Touch me". 
Może gdyby od początku wiedziano, że woli kobiety to ludzie bardziej skupili by się na jej talencie? A może wtedy nie zrobiłaby kariery? Któż to wie. Ważne, że na stałe wpisała się w europejską popkulturę lat 80.
Do zdobycia autografu Samanthy robiłem dwa podejścia. Oba zakończone w ten sam sposób - RTS.
W tej sytuacji poszedłem na łatwiznę i po prostu kupiłem autograf na stronie artystki (https://samfox.com/). Czasami to najszybsza i najpewniejsza metoda na zdobycie autografu i na dodatek na ciekawym zdjęciu. To jest z czasów początku pracy jako modelka. Samantha miała wtedy chyba 19 lat i wyglądała naprawdę jak milion dolarów ;). 

Linda Harrison

Ach... kiedyś kobiety to były kobiety! Miały swoje brwi, swoje piersi i w ogóle były niesamowite. W niczym nie przypominały coraz popularniejszych dziś napompowanych glonojadów :( 
Linda Harrison, choć nie wypowiedziała w "Planecie małp" ani słowa to przyznaję, że nie musiała. Jej wygląd i prosta, ale wymowna gra aktorska w zupełności wystarczyła. 
Mogę tylko pomarzyć o kupnie autografu Charltona Hestona, ale mam autograf pięknej kobiety, która zagrała u jego boku w kultowym filmie. To musi wystarczyć i ten kolekcjonerski sukces sprawił mi dużo radochy. 

środa, 14 kwietnia 2021

Ewa Wachowicz

Od czegoś muszę zacząć, a w sumie to bardzo dużo mam do nadrobienia. 
Może zacznę od mojej złotej zasady: Ten kogo proszę o autograf robi mi uprzejmość, a nie ja jemu.
Choć oczywiście mam nadzieję, że mój list sprawia przyjemność.
W sumie po to go piszę :)
Gdybym sam był osobą, która otrzymuje dużo listów automatycznie odrzucałbym te wydrukowane na drukarce i czytał tylko te napisane odręcznie. Skoro tak bym robił to postępuję tak, jakby adresaci moich listów byli mną ;). Owszem, przyznaję, że kilka listów wydrukowałem, ale albo były napisane alfabetem, w używaniu którego nie jestem biegły (np. cyrylica), albo w czasie gdy miałem jakiś uraz ręki.

Ale dość już tego wstępu. Zacznę od polskiego akcentu, czyli od Miss Polonia 1992 i producentki oraz prowadzącej program kulinarny "Ewa gotuje".