sobota, 16 marca 2024

Oliwia Filipczak

W życiu trzeba mieć marzenia. Niektóre nie wydają się trudne do zrealizowania, ale splot zdarzeń sprawia, że trzeba czekać latami. Jednym z moich marzeń było usłyszeć arię „Der Hölle Rache” na żywo. Udało się to 25 lutego bieżącego roku na wyjątkowym spektaklu operowym w bydgoskiej Operze Nova, gdzie obok zawodowych artystów wystąpili studenci wydziału wokalno-aktorskiego Akademii Muzycznej im. Feliksa Nowowiejskiego. W rolę Królowej Nocy wcieliła się Oliwia Filipczak, niezwykle utalentowana studentka roku magisterskiego bydgoskiej uczelni. Uczta dla uszu to mało powiedziane. Zresztą nie tylko dla uszu, bo aktorsko Pani Oliwia też pokazała wielką klasę grając swoją rolę z wyraźnie zauważalną stanowczością, jakiej spodziewać się należało po Królowej Nocy. Naprawdę jestem pod dużym wrażeniem.    

Bohaterka niniejszego wpisu jest stypendystką programu stypendialnego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, zdobywczynią I nagrody w International Music Competition by IYMC (2021), I miejsca w konkursie American International Music Competition (2023) oraz nagród podczas innych, zarówno krajowych, jak i międzynarodowych konkursów. Do tego jest przesympatyczną osobą, co z ogromną radością mogłem stwierdzić zdobywając ten dla mnie niezwykle cenny autograf do mojej kolekcji. 

Trzymam kciuki za rozwój kariery tej młodej, zdolnej artystki i liczę, że jeszcze wielokrotnie dane mi będzie usłyszeć ją na deskach teatrów operowych. Choć z drugiej strony... to nie wybieram się do Metropolitan Opera, czy Royal House Opera, a występów na tych scenach bardzo gorąco życzę Oliwii Filipczak. W każdym razie dla mnie na zawsze pozostanie pierwszą Królową Nocy, którą dane mi było usłyszeć na żywo. 

poniedziałek, 5 lutego 2024

Igor Obłoza

Syn Waldemara Obłozy, Igor, pojawił się pierwszy raz na ekranie dwadzieścia lat temu. W zasadzie od 2009 roku, gdy miało premierę "Wszystko co kocham" co roku gra w polskich produkcjach kinowych (w tym "Miasto 44") i w serialach, ale na razie bez roli życia. Ma na koncie występy w dubbingu, no i przede wszystkim na deskach teatru. Miałem niewątpliwą przyjemność oglądać go w roli Claude'a w polskiej adaptacji francuskiej sztuki pt. "Imię".   

sobota, 3 lutego 2024

Małgorzata Foremniak

Jest! Na autografie Małgorzaty Formeniak bardzo mi zależało. Może też trochę dlatego, że jestem fanem... Mamoru Oshii?
"Avalon" to absolutnie najlepszy polskojęzyczny film science-fiction. Polskojęzyczny cyberpunk, ale wyprodukowany przez Japończyków i wyreżyserowany przez mistrza anime (to jego jedyny film aktorski). Przez niektórych krytyków uważany za jeden z najważniejszych filmów tego gatunku nakręconych w tym wieku. Film zebrał bardzo dobre recenzje i w serwisie Rotten Tomatoes notowany jest z bardzo wysokim wynikiem 83%. W Polsce chyba jakoś przeszedł bez większego echa :(.  Nie wiem jaka była konkretna przyczyna, ale na pewno nie pomogła gra aktorska... w szczególności Bartłomieja Świderskiego, który był sztuczny i przerysowany w swojej roli (być może Koichi Yamadera dubbingując go poprawił "wydźwięk" postaci). Ku mojemu zaskoczeniu także Władysław Kowalski i Dariusz Biskupski zagrali znacznie poniżej oczekiwań. Przez to film nieco zalatuje sztucznością, a jeśli chodzi scenariusz jest naprawdę dobry.  
Natomiast na plus niewielka rola Jerzego Gudejko i przede wszystkim Małgorzata Foremniak, która udźwignęła ciężar wcielania się w Ash.
Film jest cudownie klimatyczny dla osób pamietających PRL. Ogólnie to kawałek porządnego kina s-f, bardzo niedoceniony w naszym kraju. Dziś wśród młodszego pokolenia chyba też nie znajduje fanów, bo... bazuje na klimacie i przemyśleniach, a nie tego oczekują młodzi widzowie przesiąknięci pompowaną wszędzie pędzącą akcją.  

Wracając do bohaterki tego wpisu to kto pamięta jej niewielką rolę "Kingsajzie" Juliusza Machulskiego? Małgorzata Foremniak chyba najbardziej jest kojarzona z serialami, zwłaszcza "Na dobre i na złe", ale ja lubię jej role filmowe z początku wieku, czyli w "Starej baśni", "Quo vadis", czy "Bożych skrawkach". Teraz w końcu miałem możliwość zobaczyć ją na deskach teatru i jestem wielce ukontentowany :). Nie tylko grą aktorską, ale też jej miłym podejściem do małej grupki łowców autografów.
Tym razem wstawię dwa zdjęcia... oba z filmu "Avalon".


poniedziałek, 29 stycznia 2024

Nowości w kolekcji

Rzadko robię zakupy polskich autografów inaczej niż na aukcjach charytatywnych. Jednak tym razem jakoś nie potrafiłem się oprzeć by nieco wzbogacić moją kolekcje, zwłaszcza w sytuacji, gdy cena była bardzo atrakcyjna... co przypominam (!) jest natychmiastowym zapaleniem się lampki ostrzegawczej. Na szczęście w polskim świecie autografów zjawisko oszustw nie jest jeszcze plagą, bo i w większości przypadków autografy żyjących gwiazd nie mają dużej wartości rynkowej. 
W każdym razie nabyłem dwa tuziny autografów. Kilka dubluje to co mam w zbiorach, ale jakoś nie mogłem się oprzeć :).   

poniedziałek, 22 stycznia 2024

Emilia Krakowska

Emilia Krakowska zadebiutowała na deskach teatru w 1964 roku. Praktycznie od razu zaczęła się też jej kariera filmowa, której szczyt przypada na lata 70. ubiegłego wieku. Największe produkcje z jej udziałem to oczywiście "Chłopi" i "Wesele". Ma też na koncie mniejsze role w komediach takich jak "Brunet wieczorową porą" oraz "Ciało"... po którym to filmie w zasadzie została już wyłącznie aktorką teatralną i serialową. 

Lubię łączyć przyjemne z pożytecznym, więc chyba dość często kupuję autografy na aukcjach charytatywnych. W ten sposób zdobyłem i ten autograf.

niedziela, 21 stycznia 2024

Deborah Kara Unger

Ta kanadyjska aktorka to przede wszystkim niezapomniana Christine z doskonałego dreszczowca "Gra", gdzie wystąpiła u boku Michaela Douglasa. Szerszej widowni jest znana jeszcze z kilku mniejszych ról w filmach z gwiazdorską obsadą, takich jak: "Godzina zemsty", "Silent Hill", "Crash", "Huragan", "Głosy" i "Nieśmiertelny III". Z mniej znanych filmów z jej udziałem można wymienić intersujący hiszpańsko-amerykański dramat "Droga życia". 
Autograf, który mam w kolekcji jest na zdjęciu z filmu "Nieśmiertelny III", który był próbą ratowania postaci szkockiego górala po totalnej, ale to naprawdę totalnej katastrofie nakręconego trzy lata wcześniej prequela. Porzucenie kosmicznych naleciałości i powrót do baśniowej konwencji opłacił się i serię można było kontynuować, choć czy to akurat dobrze to nie powiedziałbym. W każdym razie trzecia część przygód Connora MacLeoda została oceniona w miarę pozytywnie, ale bez żadnych ochów i achów (dziś opinie są już zdecydowanie bardziej krytyczne). Na plus na pewno było utrzymanie konwencji pierwszej części z licznymi retrospekcjami (choć sama fabuła wręcz rażąco płaska), zjawiskowa Deborah o bardzo charakterystycznej urodzie oraz... wspaniały motyw przewodni w postaci tradycyjnej irlandzkiej pieśni "Bonny Portmore" w wykonaniu wybitnej kanadyjskiej wokalistki i harfistki Loreeny McKennitt.