Zdobycie autografu Pani Oli Rojewskiej to jeden z tych sukcesów, które cieszą najbardziej. Między innymi dlatego, że 10 lat temu zakończyła pracę aktorską i teraz zajmuje się czymś innym. Tyle, że w świecie Star Wars nie ma "emerytury" i każdy, kto włożył cząstkę siebie do tego uniwersum pozostanie w nim na zawsze. Aleksandra Rojewska w latach 1999-2009 użyczyła swojego głosu postaci Padme zarówno w polskich wersjach dźwiękowych trylogii prequeli, jak i we wszystkich animacjach. Dubbing w filmach aktorskich to u wielu widzów trochę jak relacja kochać lub nienawidzić. Ja oglądałem dubbingowane wersje niejako "z obowiązku" (bo wówczas syn jeszcze słabo czytał) i wcale nie żałuję. Mało tego, moim zdaniem podłożenie polskich głosów miało sporo plusów... np. może trochę łagodziło mankamenty aktorskie Haydena Chritensena. Natomiast animacje... animacje to już zupełnie inna liga. Pani Ola była świetna w swojej roli. Co najmniej tak samo dobra, a według mnie lepsza od Catherine Taber, która też przecież odwaliła kawał świetnej roboty w oryginalnej wersji językowej. W zasadzie nie mogę sobie wyobrazić by ktokolwiek inny wypowiadał z tak rewelacyjnym rozkładem akcentów "Anakinie..." zaczynając poważniejsze rozmowy, których przecież nie brakowało w "Wojnach klonów". Ja osobiście jestem oczarowany tak głosem, jak i osobowością Aleksandry Rojewskiej.
Prawdziwą przyjemnością było usłyszeć ją ponownie w zeszłym roku w niestety krótkiej roli, jaką zagrała w siódmym sezonie "Wojen klonów".
Autograf zdobyłem listownie w 2019 w następstwie przemiłej korespondencji.