Dwa razy na blogu to mało? No to będzie i trzeci raz. Nietypowo, ale skoro tak się przytrafiło, że dwukrotnie w jednym roku byłem na jej koncercie... to przecież nie wyszedłbym bez autografu? No dobra, autografów, bo tym razem nadrabiałem zaległości i poprosiłem o podpisanie zdjęć oraz biletów, w tym zaległych.
Muszę też dodać, że najlepsze w koncertach Anity Lipnickiej jest to, że śpiewa z naturalnym, lekkim, niemal dziewczęcym uśmiechem i ten uśmiech naprawdę słychać w każdej piosence. Tego na teledyskach, czy na krążku po prostu nie ma. Nie wierzycie? Porównajcie teledysk "Jak na filmach" z tym króciutkim fragmentem zamieszczonym poniżej. Właśnie dlatego warto chodzić na koncerty :)
czwartek, 23 listopada 2023
Anita Lipnicka
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Chyba już kilka razy wspominałem, że olbrzymia większość certyfikatów autentyczności ma wartość mniejszą niż papier lub folia, na których je...
-
Właśnie wyciągnąłem ze skrzynki pocztowej jeden z najważniejszych, a może i najważniejszy autograf, jaki do tej pory zdobyłem. Generał Romé...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz